Sprawa wygląda tak że nauczyciel polskiego na lekcji zwyzywał mnie w taki sposób , łysy , wariat , idiota , głupi , cała klasa się ze mnie śmiała , choć wcześniej nauczyciel przerywał każdy śmiech na sali swoim krzykiem , ale po skardze na tą panią za lekceważenie mnie i krzyki , już nie krzyczała jak ktoś krzyczy . Do tego uczeń zniesławił mnie na grupie klasowej słowami "on sprzedał nawet babę od Polaka" mam na to dowody w postaci screena. Po tej sprawie zgłosiłem to do wicedyrektora , w poniedziałek rozmawiałem z kolejna osoba, powiedziała że mam rację. Poszliśmy z tym do wicedyrektorki , wysłuchała mnie. I potem było wyjście do kościoła na rozpoczęcie , po tym wyjsciu było kolejne spotkanie , pierwsze rozmawiałem z panem dyrektorem , opowiedziałem mu całość , on powiedział że widzi w tym kilka sprzeczności , takich jak że wyszedłem na papierosa poza teren szkoły , kiedy cała szkoła wychodzi poza teren szkoły na przerwach , do tego że się spóźniłem. Powiedziałem że przyszedłem tylko przekazać informacje. Po czym dyrektor poszedł szukać moich papierów, wszedla pani wicedyrektor , kolejne przesłuchanie , mówiła że się nakręcam , że wchodzę w czyjeś buty , odpowiedziałem że nie potrzebuje w tym pani roli , przyszedłem odebrać papiery jedynie, byłem tam z mamą , chciałem wyjść , powiedziałem do mamy że wychodzimy wysokim tonem , bo byłem już zdenerwowany ciągłym przesłuchiwaniem , jakbym to ja był oskarżony , a jestem tylko ofiarą dyrekcji i nauczyciela, wyszedłem , moja mama została i rozmawiała z wicedyrektorka, ja szukałem pani od polskiego , nie znalazłem jej , kiedy wróciłem tam , siedziały we trójkę , pani od polskiego , moja wychowawczynią , pani wicedyrektor , zaczęło się od tego że powiedziałem dlaczego tutaj jesteśmy.Pani od Polskiego miała na swoją obronę tylko dwa słowa "to kłamstwo" potem ja powiedziałem tak , za składanie fałszywych zeznań grozi do 5 lat pozbawienia wolności , cała klasa jest mi swiadkiem , po tych słowach pani od polskiego zaczęła płakać , ja mówiłem dalej , co jej grozi za takie słowa w moim kierunku, potem opowiedziałem swój życiorys, pani położyła głowę na stole i tak siedziała , po tym co przeczytałem z telefonu wyszła z sali z inną pania, i po tym stała się sytuacja karygodną jak na wicedyrektorke , próbowała mnie siła zatrzymać w klasie i zatuszować całą sprawę , powiedziałem jedynie że mam prawo wyjść z sali i wyrwałem się i otworzyłem drzwi , wszystko widać na kamerach sprzed pokoju dyrektora na odchodne powiedziałem po pani od polskiego , że pozywam ja do sądu , i dowodzenia. Po tym zaczęły się dziać dziwne rzeczy tzn , jestem zgłoszony za groźby , nękanie uczniów , gdzie chodzę do tej 4 rok , zawsze miałem zachowanie wzorowe albo bardzo dobre , miałem stypendium w tej szkole , to raczej bym nie nękał uczniów bo nie mam takich powodów , to są po prostu straszne pomówienia w moja osobę , do tego była policja u mnie , i się pytała mojej mamy czy ja nekam , ja byłem chory pół roku na podejrzenie schizofrenii , wróciłem do szkoły właśnie w tym roku z zamiarem uczenia się i skończenia tej klasy , chce jak najszybciej dostać się na studia , bo jestem tzw pechowym rocznikiem czy ostatnim rocznikiem gimnazjum , mam teraz problem żeby znaleźć jakąkolwiek szkole która by mnie przyjęła , do tego próbują zrobić ze mnie wariata , ponieważ leczyłem się psychiatrycznie pół roku , na początku wakacji skończyłem leczenie , bawiłem się całe wakacje z moją dziewczyną , bratem i znajomymi , a teraz spotyka mnie taka sytuacja , czuje się po prostu jak oskarżony a nie jak ofiara dziwnego systemu szkolnego i dyrekcji.